środa, 27 marca 2013

Bezmiar błękitu..

Witam,
Dziś chciałabym wspomnieć o pewnym malarzu - artyście, który jest wam zapewne znany.

VINCENT VAN GOGH
to holenderski malarz postimpresjonistyczny, którego działalność wywarła duży wpływ na sztukę XX w. Artysta cierpiał na różnego rodzaju choroby psychiczne i stany lękowe, kto wie czy człowiek o zdrowych zmysłach umiał by spojrzeć na świat tak jak on. Mój wykładowca Architektury i Sztuki zwracał nam szczególną uwagę, właśnie na chorobę tego człowieka, jak twierdził to nadal chory i nie wiadomo czy powstałyby chociażby jego "Słoneczniki" gdyby był zdrowy. Obecnie większość krytyków widzi w nim sfrustrowanego i bezczynnością i chaosem myślowym człowieka. Wg Roberta Hugesa jego ostatnie prace ukazują go jako artystę w pełni zdolności twórczych. *

 Tak więc opinie są podzielone jak to bywa w większości tematów nie ma jasnego tak lub nie trzeba się ustosunkować do szaro-bieli. Jak duża część artystów nie był doceniany za życia i dopiero po śmierci zyskał sławę. Jego twórczość nadal stanowi inspirację dla sztuki współczesnej, ponadto jest jednym z najbardziej płodnych malarzy - autorem ponad 2000 dzieł które tworzył w bardzo krótkim,warto zauważyć, że  swoje najlepsze prace namalował podczas  ostatnich 2 lat życia.  

Van Gogh stwierdził, że ponieważ nie ma dzieci, to swoje obrazy uważa za potomstwo; pewien historyk analizując tą wypowiedź poweidział "miał dziecko ekspresjonizm i bardzo wielu spadkobierców", ponieważ bardzo duża liczba artystów korzystałą i nadal korzysta z jego dorobku.

Ale przejdę do sedna tego posta. Chciałam wam przedstawić piosenkę która wybitnie kojarzy mi się z tym artystą, zresztą z tego co słyszałam faktycznie z zamysłu miała być o nim. 



CHORY NA WYOBRAŹNIĘ/ MARIUSZ ZADURA



Osobiście najbardziej lubię refren:

"Pójdę tam gdzie bezmiar błękitu
światłocienie cyprysów przy drodze
pełnią barw każdy ranek rozkwita 
chociaż wiem, że do celu nie dojdę"

A teraz chciałabym Wam pokazać kilka jego prac :) 


Plik:Vincent Willem van Gogh 128.jpg
Oczywiście najbardziej znane "Słoneczniki"
Plik:Vincent Willem van Gogh 129.jpg
Martwa natura z słomkowym kapeluszem
Plik:Van Gogh - Starry Night - Google Art Project.jpg
Gwieźdźista noc
Plik:Self-Portrait (Van Gogh September 1889).jpg
Jeden z 40 autoportretów


Plik:Van-willem-vincent-gogh-die-kartoffelesser-03850.jpg
"Kiedy myślę o mojej własnej pracy, to przede wszystkim obraz wieśniaków jedzących kartofle, który namalowałem w Nuenen, jest najlepszym jakim namalowałem".



*/http://pl.wikipedia.org/wiki/Vincent_van_Gogh/



Pozdrawiam serdecznie 

i zapraszam gorąco do pozostawienia komentarzy :)                                           

środa, 20 marca 2013

Trochę z innej beczki..

Witam,
chciałam się dzisiaj z Wami podzielić moimi wrażeniami na temat filmu "Baczyński". Jest to mój ulubiony i pierwszy z pierwszych poetów którym się zafascynowałam więc, nie mogłam sobie odpuścić oglądnięcia tej produkcji.
Poszłam z moim Ukochanym, który gdzieś zasłyszał opinię, że w filmie nastąpiła całkowita gloryfikacja bohatera. Szłam więc z nastawieniem "pewnie zrobili z niego wielkiego bohatera, chociaż wcale taki nie był miał słabe zdrowie itd.."

Bardzo się jednak pomyliłam.
Po dłuugich reklamach (niech będą przeklęte..) zaczął się film.
Na początku widzimy salę pełną młodych ludzi i mężczyznę który prosił, by głosowali na osobę która wg. nich najlepiej zinterpretowała wiersz Baczyńskiego. Chcieli się przekonać czy ta poezja ma jeszcze prawo istnienia w dzisiejszym  świecie. Na scenę wyszedł młody chłopak i zaczął recytować, chwilę póżniej rozpoczyna się akcja filmu.


Zostały przedstawione najpierw jego ostatnie wakacje przed wojną, z których musiał powrócić ponieważ zmarł jego ojciec. Potem widzimy pokrótce jak toczyło sie jego życie. Poznanie przyszłej żony,pierwsze akcje z bronią w ręku - wszystko to jest przeplatane wierszami autorstwa Baczyńskiego, które idealnie splatają się z akcją.

Osobiście znałam kilka z tych utworów i pozwolę sobie przytoczyć jedenz nich. Prawdę mówiąc kiedyś idealnie pasował do mojej sytuacji zyciowej.. też tak tęskniłam prawie bez nadzieji rychłego zobaczenia...
 
K.K. Baczyński

Pragnienia

Co dzień kochając cię płaczę,
tęsknię za tobą - patrząc,
oczy mi popieleją,
wiedzą, że nie zobaczą.

A z ciebie gorycz płynie
jak w niebo dym spokojny,
dzień jak liść kruchy się zwinie
i ptak, co w śpiew niezbrojny.

Przysiadają na mnie modlitwy
przelotne, ach, przelotne.
Elementarne bitwy,
trwożne, samotne.

Uczę się ciała na pamięć
i umiem. Widać dusza
jest jeszcze, która kłamie,
a we mnie śmierć porusza.

Po snów kipieli ciemnej
szukam cię, tak się spalam,
ręce mi nadaremne
jak ptak, co gniazdo kala.

I może by w milczniu
i w cierpieniu by może,
cóż, kiedy nocy grożę,
niedowidzeniu.

I takim ci ja hardy
jak ręce, co rycerzom
przypinają kokardy,
w których siłę nie wierzą.

I takim ci ja mocarz,
że kiedy słów nie trzeba,
nie umiem stworzyć nieba
miłością w oczach.

              VI 1942



Nie będę Wam po kolej przytaczać co się działo, bo to nie ma sensu, zreszstą  nie taki mam cel. Chciałabym Was zachęcić gorąco do oglądnięcia tego filmu, na prawdę warto wydać te kilkanaście złotych chociażby po to by posłuchać ciekawych interpretacji wierszy Baczyńskiego. Główny bohater nie został wcale zgloryfikowany, wręcz przeciwnie jego historia została przedstawiona rzeczowo i była często podczas filmu komentowana przez jedynych ludzi, którzy mieli z nim styczność, oraz  przeżyli do naszych czasów. Czyż to nie jest coś wspaniałego słuchać kogoś kto widział to wszystko na własne oczy..?

Jak dla mnie film był nieco krótki i ukazał Krzysztofa jako szalenie poważnego i zamkniętego w sobie człowieka, choć w głębi serca czuję, że pomimo tych wszystkich okropności jakie widział na codzień miał w sobie jakąś radość życia i coś go pchało na przód.

Jeżeli oglądaliście tą produkcję podzielcie się proszę swoimi opiniami w komentarzach.:)
I zna ktoś może tytuł tego ostatniego wiersza.. był niezwykle piękny, a nie mogę go nigdzie znaleźć.

Pozdrawiam.

poniedziałek, 18 marca 2013

Na początku..

Witam,
moja przygoda z światem utkanym w słowa zaczęła się w gimnazjum..
Zaczęło się od jakiegoś konkursu na który należało napisać jakąś rymowankę o określonej tematyce.. a potem ogarnął mnie szał tworzenia i pisałam tak z marszu wystarczy, że miałam podane kilka zdań czy słów i potrafiłam je ubarwić
 ..
Później pisałam to co czułam..jak  wiadomo dojrzewanie niesie ze sobą wiele emocji do tego dochodzi nieszczęśliwa miłość i tak to już poszło z górki.
W szkole średniej znalazłam pokrewną duszę która zainteresowała mnie poezją śpiewaną i K.K.Baczyńskim, wspaniałym poetą który wiele razy był dla mnie inspiracją. Wtenczas spotkałam mojego ukochanego i emocje z tym związane również przelałam na papier. 

Teraz studiuję. Mało ważne co i gdzie. Jestem i kocham słuchać wersów wyśpiewywanych przez artystów choć zdawać by się mogło że to nie modne i że w ogóle młoda osoba się takim czymś interesuje..
A JEDNAK
Sama obecnie raczej nie tworzę, a na tym oknie na świat chciałabym publikowac coś ze swoich starych szpargałów i polecać piosenki które mają duszę, co jeszcze nie wiem dokładnie wyjdzie w praniu
ZAPRASZAM Was teraz na ucztę dla duszy..



Oto całkiem ciekawa interpretacja fragmentów "Pana Tadeusza"  w wykonaniu Anny Marii Jopek i Michała Żebrowskiego 


Dla mnie ta książka nabrała nowego wymiaru po przesłuchaniu tej piosenki, a znalazłam ją przypadkowo, bo proszę mi wybaczyćale uwielbiam Żebrowskiego zarówno jako aktora jak i wykonującego rozmaite utwory, a już "Mały Książę" w jego interpretacji to coś wspaniałego :)


Pozdrawiam wszystkich którzy tu zaglądneli i serdecznie zapraszam do pozostawienia komentarzy.